mari
Bywa tak czasem, że wpadamy - nie wiedzieć dlaczego - w zawieruchę życiową, a wydarzenia nie zawsze są od nas zależne. Przyroda stawia jednak na równowagę a przysłowie: siedem lat chudych i siedem tłustych.., mam nadzieję, zaistniało nie bez kozery.

Zatem.. kurs na "spokojne wody"! Spokojne? Powiedziałabym, że nawet bardzo! ;)
Pół miesiąca bez TV, radia, internetu.. Niemożliwe? A jednak się da! :) Brak szumu informacyjnego, cisza, spokój - wszystko to sprzyjało wyciszeniu i oswojeniu z nową sytuacją. Dla mnie to czas spędzony z rodziną i maksymalne skupienie uwagi na Malutkiej. Z dnia na dzień mogliśmy obserwować jak się rozwija, a nas, rodziców zaskakuje nowymi zachowaniami. Mała "Kota" jest wtedy strasznie dumna i uradowana - a nas cieszą te małe odkrycia!



Nowości.. nowinki..

Właśnie się okazało, że Amelii nie tylko potrafi podskakiwać - ale robi to na jednej nóżce! Tak, tak. Kiedy stoi podtrzymywana przez mamę (dodam, że uwielbia to robić), przejawia nieodpartą ochotę na bardziej karkołomne wygibasy. Przechodzimy wtedy do podskoków, podczas których Mała przeważnie podnosi lewą nóżkę bardziej do góry. Jeszcze chodzić "bąk mały" nie potrafi, a już takie harce jej w głowie :)



Ponieważ okno na świat zostało otwarte, zatem mam możliwość podzielenia się jeszcze innymi spostrzeżeniami. Przypominając, że Amelka skończyła 6 miesięcy, przejdę do konkretów.

Po raz pierwszy:
- podczas szczepienia nasza dzielna dziewczynka nie płakała!
- 6-miesięczne urodziny spędziła w nowym domu,
- przeziębiła się - ech.. siedzimy w domu.. gadamy.. nic się nie dzieje ;) - jak rzekł pewien kabareciarz. Na szczęście wystarczył tylko syrop,
- obchodziła Dzień Kobiet i dostała z tej okazji pierwszy prezent (zdj. poniżej),



- pokazała, że potrafi zachować się jak mała złośnica.



Zabawnie to wygląda, kiedy się złości bo nie do końca rozumie swoje reakcje :) Zdaje się jednak, że to pierwszy sygnał dla nas rodziców, że czas zabrać się konkretnie za wychowanie małego "szkraba".





Do dzieła więc! :)