mari
Sobotnie popołudnie...

Dom "oporządzony", relaksująca kąpiel wprowadziła mnie w dobry nastrój, Malutka śpi.. Znów dylematy: zaległe prasowanie odkładane na weekend, czy też kocyk, książka, herbatka.. Jeszcze pół godzinki wolnego - może nawet trochę więcej. Eh, to drugie nęci i kusi! Jest i trzecia możliwość - "okno otwarte" (znaczy: komp odpalony i chęć pogadania przy pomocy tegoż cudu techniki niemała.)

Stuk.. stuk.. stuk.. Wybór dokonany :)

Mała "Kokolina" zbuntowała się dzisiaj i nie spała do południa. Jest szansa, że nadrobi to teraz, ale przy okazji zburzyło to nasze plany na dziś - a konkretnie wyjście na basen odłożone zostało do jutra. Dodam, że debiut Amelka ma już za sobą: szalała w wodzie w zeszłym tygodniu. Trochę przerażał ją na początku ogrom wody, hałas, kaskady spływającej wody, w efekcie z obawą trzymała mnie kurczowo za szyję. Przyszedł czas na działanie - coby Malutką zachęcić i przełamać opory: "step by step", zaczynając od zabawy z pływającymi kaczuszkami-zabawkami ( swoją drogą świetne wyposażenie, nawet dla maluszków). I.. udało się! Pod koniec Amelkę słychać było najgłośniej - tak wrzeszczała i piszczała, szalejąc i pluskając się na całego! :)

Zima.. biało.. zzziimnooo!



Miło tak siedzieć w ciepełku i oglądać zimę zza okna zwłaszcza, że termometr wskazuje -15 C, a w nocy jeszcze mniej. Ale nie można przecież zimy spędzić w tzw. czterech ścianach. Zatem spacerujemy, a jakże! Co dzień obiecuję sobie, że odpuścimy hasanie po śniegu, jak temperatura spadnie poniżej -10 C - i nic z tego nie wychodzi.. Hartujemy się na całego :) Wnioski ze wspólnych wypraw są - trzeba kupić sanki. W takich warunkach wózek staje się nieprzydatny zupełnie, a Amelka drepta i jak może przedziera się przez śnieg i śliskie chodniki.





Lubię weekendy..
Zapewne to nic odkrywczego dla większości z nas :) Szczególnie fajnie było niedawno, kiedy zjechały moje sisters.




Ameli piszczała z radości na ich widok, nie mogła nacieszyć się obecnością Juleczki i Piotrusia - a i Pawłem (pomimo, że przepaść mentalna ogromna) była zachwycona! :)



Wspomnienie ostatnich bezśnieżnych dni listopadowych:


z Juleczką :)