mari
Godzina 12:15 czasu warszawskiego.

Amelka właśnie usnęła..
Nastawiłam mięso na drugie danie, zupa już gotowa i.. zostało jeszcze trochę czasu! Nie na tyle żeby zająć myśli czymś "wymagającym" pełnego zaangażowania, wszak gulasz może się przypalić, a ciągłe odrywanie uwagi nie sprzyja przecież poważnej literaturze czy zajęciom. Dlatego myślę, analizuję, przypominam sobie wydarzenia ostatnich dni..

Moja córeczka "dorasta"!

Uświadamiam sobie zmiany, kiedy coś nowego się wydarzy. Tym razem impulsem do rozważań było pojawienie się 3 zęba - lewa górna jedynka, zaobserwowana dzień po 17 miesięcznych urodzinach Amelki. Objawy dawały znać o sobie już jakiś czas temu i były zapowiedzią, że coś "na rzeczy" jest. Uślimana i lekko rozkojarzona, ale przecież zupełnie nie tracąca energii Amelii wywracała, jak zwykle, dom do góry nogami i z szelmowskim błyskiem w oku ustawiała nas po kątach (w granicach akceptacji rodziców..).



Żeby nie nabrać mylnego wyobrażenia, że małemu "skodurkowi" tylko figle w głowie. Oj, nie!





Mentalnie wkraczamy na nowe obszary.. sztuki - może jeszcze nie przez duże "S", ale dające dużo nieskrywanej radości naszej Malutkiej.
Kiedy słyszę: Mamumu ciastoto.., co w tłumaczeniu znaczy: Mamusiu daj ciastolinę, to wiem, że przez najbliższy czas czeka nas twórcza praca - lepienie.. gniecenie.. rolowanie, które to czynności są obecnie największą dla niej atrakcją. Nie wspomnę, że również małym odpoczynkiem dla mnie - przez dłuższą chwilę razem siedzimy, bez biegania, pośpiechu, żeby być o jeden krok przed.. zanim coś się wydarzy :) Jedynie uwaga cały czas na wysokich obrotach zostać musi, bo Amelka zapomina, że to nie do jedzenia jest..


pierwsze próby stworzenia "czegoś"


i.. pierwsze efekty ;)

Przed nami kolejny wypad do babci - kolejny, bo tydzień śląskich ferii już za nami, a teraz planujemy te mazowieckie ;) Tym razem przed Amelką wielka nowość, a mamą wielkie wyzwanie - jazda pociągiem! Groźnie zabrzmiało. Uff.. Jeśli wziąć pod uwagę wszystkie manele do zabrania, i oczywiście wszystkie, bez wyjątku, niezbędne - to jest się czym martwić ;) Pomijając drobiazgi w postaci podręcznej torby z "gadżetami" Amelki, tudzież małego "niezbędnika" mamy, to zostaje już tylko: torba z ciuchami, łóżeczko turystyczne, plus pościel do łóżeczka. Całe szczęście, że fotelik dojedzie oddzielnie - sisterka Ola się zlitowała i użyczy od Juleczki.
Ok. Nie jest tak źle! Dodam, że towarzyszyć w podróży będzie Ania z Piotrem i Pawłem. Zatem.. damy radę! :) Jedziemy!

0 Komentarze

Prześlij komentarz