mari
Trochę relaksu i odpoczynku, zmiana otoczenia, wyjazd wakacyjny - tyle potrzeba (a może aż tyle), aby wydarzyło się tak wiele, a i "czas oczekiwania" dobiegł końca (przynajmniej w zakresie, o jakim wspominałam w poprzednim wpisie).
Nareszcie się pojawił!.. Hurra!!.. Mowa, rzecz jasna, o pierwszym ząbku - a dokładniej, prawej dolnej jedynce, która pojawiła się 8 sierpnia - w 11 miesięczne urodziny Amelki. Trzeciego dnia po tym doniosłym wydarzeniu, "zabieliło" się tuż obok. Jest! Lewa dolna jedynka dała znać o sobie, zwłaszcza przy "podjadaniu" mamy.. ;) i nie tylko.



Jak widać, trochę jodu, szaleństwa na plaży i piękne widoki na morze mogą zdziałać wiele! Wrażenia, których było co niemiara, nie pozwoliły Malutkiej skupiać się na tym fakcie, więc reakcja Amelki na pierwsze ząbki objawiała się jedynie "mega śliną". No, może również jedzeniem piasku na plaży, ale tu już czuwali rodzice.. Należy też wspomnieć o dopingu i małych, wypróbowanych teścikach na obecność ząbków przeprowadzanych systematycznie przez ciocię Olę i Anię, które, notabene, cieszyły się równie mocno tym odkryciem :)



Plaża.. piasek.. fale..



Jedne z najpiękniejszych widoków, którymi nigdy nie jestem w stanie się nasycić. Uroki takiego miejsca odkryła również w tym roku "mała kota". Tym razem.. Dźwirzyno, odległe o 12 km. od Kołobrzegu. Super na wyjazdy rodzinne - nie tak tłoczno jak w Kołobrzegu, ale również nie całkowite pustkowie (w razie braku pogody można pospacerować wśród stoisk z pamiątkami i nacieszyć oczy gadżetami, trafiając czasem na coś ciekawego ;))



O tym, że Amelka to prawdziwy wulkan energii wiadomo, ale nie sądziłam, że taka będzie jej reakcja na morze i duże fale.. Duże? Okazało się, że im większe - tym lepiej! :) Bez strachu, na kolanach "biegła" wprost do wody, nie cofając się przed białymi grzywami. Nawet smak morskiej wody oraz jej temperatura nie zniechęcał szkraba :) Pogoda, która - nie oszukujmy się - nad Bałtykiem nie rozpieszcza nas, też nie była żadną przeszkodą: ciągle w ruchu, często w mokrym piachu (im bliżej wody tym lepiej), w słońcu.. Zabawa trwała w najlepsze!





Pierwszy raz.. nad morzem, po raz pierwszy.. wesołe miasteczko.
Na początek jazda na słoniku pod opieką mamy i rowerze - taty. Na bardziej poważne szaleństwa, typu bungee (mama ma za sobą 2 skoki), przyjdzie pora po osiągnięciu pełnoletności ;)





Nie wiem, jak teraz Amelii będzie funkcjonować w domu, bez codziennego gwaru, dzieci, wspólnej zabawy. Nadmienię, że na wspólnym wyjeździe było 18 osób, w tym 9 dzieci: 7 młodszych i dwóch "trochę" starszych licealistów ;))






Eh! Cisza.. spokój.. brak gwaru.. nocnych posiadówek.. Nie tylko Amelii będzie miała problem z ponowną aklimatyzacją :)