mari
Zakręcona..



Tak jednym słowem mogę określić stan, w którym się obecnie - dzięki mojemu, rzecz jasna, maleństwu - znajduję. O tym, że straciłam rachubę czasu i każdy dzień jest podobny do drugiego, już nawet nie wspominam. Dziś jednak, będąc na spacerze i drobnych zakupach, uświadomiła mi to pewna sytuacja: zapytana o wiek Amelki, z niezachwianą pewnością - na początku - odpowiedziałam: "Niedługo kończy 4 miesiące".
Kończąc odpowiedź, już tej pewności nie miałam.. Wtedy to moja siostra Ania i pozostałe rozmówczynie zapewniły mnie, że jednak moje dziecko jest nieco starsze. Wyszło, że to już 5 miesięczna panna :) Eh.. biegnie czas. Powiedziałam biegnie? Toż on pędzi jak szalony!



Postanowiłam nieco bardziej wnikliwie przyjrzeć się minionemu okresowi i zrobić mały "rachunek" osiągnięć 5 miesięcznej Amelki - z naciskiem na "5-miesięcznej".. (żeby sobie utrwalić) ;)

Przypomnę zatem, że moja dzielna dziewczynka od Świąt turlika się na całego. Kiedy przekręci się na brzuszek z ogromnym zaciekawieniem ogląda otoczenie z tej perspektywy. Codziennością stało się również jej ulubione zajęcie - zdejmowanie skarpetek oraz "obgryzanie" stópek, co jest efektem uzyskania wyższego stopnia wtajemniczenia! :)
Duma rozpiera nas obie, kiedy Amelka siada - jeszcze przy pomocy mamy - ale coraz pewniej, coraz chętniej.. Czy jest zatem jakieś ale? Może tylko takie, że "domaga" się ciągłej uwagi. Kiedy tylko zniknę z zasięgu jej wzroku, od razu słyszę "wysokie tony" przywołujące mnie do porządku - a właściwie powrotu w obszar pola widzenia i wspólnej zabawy.



Serce rośnie, jak patrzę na naszą "Malutką" - a moje roztargnienie to tylko efekt uboczny mrówczej pracy i nieprzerwanej "zabawy".. :)
0 Komentarze

Prześlij komentarz